Fall in…
… New York. Fall in… Love. Fall in… Fall. Lubię grę słów. A jeśli jesień to czas, żeby wreszcie ostatecznie, nieodwołalnie, niezaprzeczalnie, jedynie, totalnie i w pełni zakochać się w sobie? Pokochać siebie takimi, jakimi jesteśmy? Z jesiennymi liśćmi, pochmurnym niebem i padającym dużymi kroplami deszczem, delikatnymi promykami słońca, mgłą o poranku i chłodnym wiatrem…?
James Redfield pisze w jednej ze swoich książek, że dopiero kiedy jesteśmy w pełni obecni ze sobą, zakochani w sobie… gdy jesteśmy w stanie bezwarunkowej, pełnej akceptacji i pozwolenia miłości do siebie, dopiero wtedy możemy i potrafimy pokochać ludzi wokół nas i cały świat.
Z kolei Michael A. Singer, autor The Untethered soul. The journey beyond yourself twierdzi, że bardzo ważna jest otwarta przestrzeń serca. To początek, kiedy zaczynamy otrzymywać i dawać miłość. Otwarte lub zamknięte serce, zależy od nas, to my otwieramy i zamykamy serce na ludzi i świat. Gdy nasze serca są zamknięte, wtedy blokujemy się na wszystko, co ma do nas przyjść. Otwieranie serca polega na uwalnianiu i odpuszczaniu. Najprościej osiągnąć to poprzez głęboki oddech, relaks i zaufanie sobie.
Ogłaszam Fall in Love. Nie tylko w Nowym Jorku. Worldwide.
A oto NYC jesienny… moimi – zakochanymi w sobie 😉 – oczami. Gdy jest tak piękna pogoda jak dzisiaj, wszystko jest w nastroju Fall in…
Dodaj komentarz