Iść ze sobą na kawę
Czy chodzicie ze sobą na kawę? Wybieracie najlepsze miejsce, o jakie poprosi ciało i takąż kawę, sok lub smoothie… Czy rozmowa ze sobą może być ciekawa, głęboka i inspirująca? Czego jeszcze możesz się dowiedzieć o sobie…? Przecież siebie znasz – na wylot.
Dziś zaprosiłam siebie na kawę. Poprosiłam moje ciało o wybranie miejsca i kawy (co do tego, że ma być to kawa, nie było wątpliwości). Znamienne jest to, że pozwalając ciału wybrać, ufając mu, że wybierze na dany moment najlepsze, otrzymujemy to, czego nigdy nie wybralibyśmy rozumem. I tak właśnie piję pyszną kawę z miejsca Kaffatheah, do którego w inny (rozumowy, analityczny) sposób bym nie weszła. Świadomość ciała jest niesamowita, bowiem w Nowym Jorku bardzo łatwo jest kupić niedobrą kawę, ciało zaś wchodzi tam, gdzie kawa jest najlepsza. Gdybyśmy umieli funkcjonować z takiej przestrzeni codziennie? O ile więcej możliwości i smaków zaprosilibyśmy do naszego życia…?
Potem moje ciało zaprowadziło mnie na plażę. Siedzimy, patrzymy na wodę i rozmawiamy. Nie ma słońca, wieje wiatr, jest ciepło. Są piękne kolory, szum fal, mało ludzi i my. O czym rozmawiamy? Opowiem innym razem.
Dodaj komentarz