There You Are!
Wherever You Go, There You Are. Dokądkolwiek idziesz, tam jesteś. Innymi słowy: dokądkolwiek się udajesz, zabierasz całego siebie ze sobą. Tam, gdzie jesteś, jest z tobą wszystko, co jest tobą, co jest twoje, co jest w tobie.
Czasami jest w nas chęć zostawienia czegoś, choć nie nazywamy tego takimi słowami, wręcz ucieczki od czegoś, co nie działa, nam nie służy, denerwuje nas, znudziło się, nie pracuje tak, jakbyśmy chcieli… każdy ma swoje powody i swoją historię, dla której chciałby coś zostawić lub wręcz zapomnieć, zamknąć jakiś rozdział i rozpocząć nowy (rozdział z pozoru ciekawszy, nie zapisany jeszcze żadnymi słowami, taka pusta kartka do narysowania siebie na nowo).
Czy to jest możliwe?
Czy jest możliwe, aby zostawić, zapomnieć i rozpocząć nowe?
Jeśli nie układa mi się w związku, po prostu zostawić go i zacząć nowy?
Jeśli nie podoba mi się praca, po prostu zmienić ją?
Jeśli nie podoba mi się miejsce, w którym mieszkam, po prostu przeprowadzić się?
Jeśli nie podobają mi się moi znajomi, przyjaciele, dzieci, po prostu zostawić…?
Jeśli jest coś, co nie działa, po prostu zamknąć i zostawić to?
Oczywiście… w zasadzie jest to możliwe. To jest jak pstryknięcie palcami, zmiana może przyjść na zawołanie, jednym kliknięciem myszki. Trzask i zamknięty jest ten rozdział naszego życia.
Jest tylko jedna rzecz, którą warto spostrzec i uświadomić sobie: Wherever you go, there you are.
Czyli dokądkolwiek pójdziesz, tam jesteś. Cały jesteś, TY, jaki jesteś, gdziekolwiek jesteś. Zamknięcie pewnego rozdziału życia nie oznacza równoczesnej transformacji siebie i zmiany w sobie tego, co nie podoba nam się na zewnątrz. Bo jeśli coś nie działa, nie podoba nam się na zewnątrz, to w rzeczywistości to nie działa, nie podoba nam się wewnątrz – czyli w nas. Wcześniej czy później, rzeczy, z którymi nie chcesz się zmierzyć (wszystkie te, które się nie układają, nie podobają tobie, nie działają, nie pracują) i być może chcesz od nich uciec lub przepakować w inne pudełeczko i udawać, że ich wcale nie było (choć wcale tego tak nie nazywasz, chcesz po prostu zmienić żonę, męża, partnera, pracę, znajomych, miasto…), wcześniej czy później, te rzeczy złapią cię, dogonią, przyjdą za tobą tam, gdzie jesteś, szczególnie zaś złapią cię wtedy jeśli są to jakieś stare wzorce, przekonania, osądy, punkty widzenia, strachy i lęki.
Często spotykane myślenie jest takie, że istota pewnych rzeczy dzieje się na zewnątrz, że powód naszych smutków, zmartwień, niepodobania jest na zewnątrz, zatem wystarczy zmienić warunki zewnętrzne i wszystko wpasuje się w nowe miejsce i zaczniemy od nowa. I zgoda co do tego, że pewne rzeczy zaczną się dziać od nowa. Jednakże, jeśli powodem, dla którego coś nie działało, były wzorce i przekonania, które są w nas (nie na zewnątrz), to nawet zaczynając od nowa, mamy ze sobą siebie całego – Wherever you go, there you are.
Nie uciekniesz od siebie. Chociaż możesz próbować 😉
Znam takie sytuacje ze swojego życia, kiedy dokonywałam zmiany zewnętrznej. Sama zmiana, mimo iż była zmianą, dopóty dopóki nie dotknęła zmiany głęboko wewnątrz, nie przynosiła prawdziwej zmiany na zewnątrz. Kiedyś usłyszałam komentarz jednej kobiety, która powiedziała mniej więcej tak: Gdybym tylko wiedziała, że to chodzi o zmianę moich przekonań wewnątrz mnie, nie musiałabym wychodzić cztery razy za mąż. Za każdym razem powtarzała się ta sama historia, dopiero przy czwartym małżeństwie zrozumiałam, o co chodzi – o zmianę we mnie, a nie zamianę na nowego męża.
Jeśli tylko mamy odwagę i gotowość spojrzenia w ten sposób na nasze życie, na wszelkie pragnienia zmian, bo coś nie działa, to może się okazać, że zmiany są prostsze, bo są w nas, z nami. Aczkolwiek trudniej jest zmieniać w środku niż na zewnątrz. Łatwiej jest bowiem patrzeć, że coś jest problemem zewnętrznym aniżeli wewnętrznym.
Ważne jest też, aby przyglądać się i obserwować czym jest to, co się pojawia. Jeśli pragnienie zmiany jest pragnieniem płynącym z naszego serca, to jest to wewnętrzne transformujące pragnienie. Wystarczy zadać pytanie: czy zmiana danej rzeczy, zamknięcie jakiegoś rozdziału, przyniesie rozwiązanie problemu? I odważnie wsłuchać się w odpowiedź. Jeśli pojawi się tak, wiemy, co robić. Jeśli pojawi się nie, także wiemy, co robić – wtedy trzeba zajrzeć do środka siebie, spojrzeć sobie w oczy there you are, i zapytać siebie, czym jest to, co się pojawia, co prosi o transformację, jaki wzorzec, punkt widzenia zapala czerwoną lampkę i jest gotowy do odpuszczenia i uwolnienia… i zrobić to z miłością dla siebie, od wewnątrz.
Tylko wtedy, nasza droga będzie radosnym spotkaniem ze sobą w każdym momencie. A my będziemy naprawdę czuć, że żyjemy swoim życiem, które jest takie, jakiego pragniemy, które nam się podoba. I odważnie będziemy ze sobą wszędzie.
Wherever you go, there you are.
LOVE LIFE.
PS. Wherever you go, There You Are to angielski tytuł książki Jona Kabata-Zinna.
Dodaj komentarz